Lekarka wykazała się nie tylko szeroką wiedzą psychologiczną/psychiatryczną , ale również empatią i zrozumieniem dla moich doświadczeń z przepisanymi w dzieciństwie benzodiazepinami,trazodonem i ssri. Czułem się wysłuchany i potraktowany z szacunkiem, co jest dla mnie bardzo ważne po latach stygmatyzacji ze strony personelu szkół, służb, polityków i społeczeństwa a także placówek NFZ. W trakcie krótkiej wizyty poczułem się zrozumiany – bo prawda jest taka że konopie to dla mnie najlżejszy lek który brałem w życiu, to brzmi paradoksalnie ale przez moje doświadczenia wreszcie trzeźwo myślę gdy jestem pod wpływem leku, i równo maszeruje co jest ważne – na poprzednich lekach w tabletkach potykałem się o własne nogi pomijając nawet towarzyszącą temu osobowość „zombie” i brak możliwości planowania życia i nauki przez jakieś 80% okresu dojrzewania. Zaznaczam to także w tej opinii, bo wiem że na świecie jest wiele osób jak ja – skrzywdzonych nieodpowiednimi lekami i brakiem zrozumienia natury problemów w efekcie czego takie osoby doznają niezasłużonej stygmy i pomówień o cechy charakteru których w nich nie ma. Ta stygma przestaje nas trafiać tak mocno gdy przestajemy wierzyć że jesteśmy z natury źli, a do tego wystarczy właśnie ta odrobina zrozumienia.